Autor |
Wiadomość |
Bolek |
Wysłany: Pią 16:00, 25 Sty 2013 Temat postu: |
|
Pielęgniarka zbadała Faraaka u zakryła usta ze zdumienia.
- Nosze szybko! - zawołała do innych pielęgniarzy. Znikąd zjawił się ubrany w fartuch corelliański lekarz, badając Twi'leka ciągniętego do pokoju z Bactą.
- Co się stało? Skąd te poparzenia? Jak się pan nazywa?
odpisuj tak jak ja w dialogach |
|
|
Aranea |
Wysłany: Pią 13:55, 25 Sty 2013 Temat postu: |
|
- Potrzebuję bacty. - odparł Faraal. |
|
|
Bolek |
Wysłany: Czw 21:10, 24 Sty 2013 Temat postu: |
|
- Z chęcią byśmy pomogli, ale jak można pomóc bez komunikatora. Możęmy jedynie wskazać szpital. Sami nie powinniśmy się tam kręcić. Jeszcze nas aresztują za włóczęgostwo.
Bezdomni poinstruowali padawana jak dostać się do szpitala. Ulice były wciąż dość puste. W przeciągu godziny Faraal znalazł się przed drzwiami do najbliższego szpitala.
Automatyczne drzwi rozsunęły się, ukazując Twi'lekowi znajomy, sterylnie czysty wygląd szpitala. Budynki w wielu miejsach wyglądały niezwykle podobnie. Tak i ten pomalowany był wewnątrz na biało, wypełniony po brzegi lekarzami różnych ras i równie kolorowej garstce chorych.
- W czym mogę pomóc? - zapytała zabracka pielęgniarka z za lady, nie zauważając ran padawana, ukrytych pod fałdami ciężkiego płaszcza. |
|
|
Aranea |
Wysłany: Pią 18:23, 18 Sty 2013 Temat postu: |
|
Faraal zastanowił się przez chwilę. Jeśli wezwą karetkę, nie obejdzie się bez gapiów, a co za ty idzie może zostać rozpoznany. Miał jednak zbyt rozległe obrażenia, żey je zignorować. Postanowił poprosić staruszków o wezwanie karetki. |
|
|
Bolek |
Wysłany: Nie 18:30, 06 Sty 2013 Temat postu: |
|
- A dlaczego pan nie pójdziesz sa do szpitala? Możemy wezwać karetkę. - zapytał inny bezdomny |
|
|
Aranea |
Wysłany: Nie 16:17, 06 Sty 2013 Temat postu: |
|
Faraal zastanowił się chwilę. Sam nie dał by rady dostać sie do jednostki medycznej, o wojskowej nie wspominając. Nie wiedział jednak, czy może zaufać staruszkom. ''Potrzebujesz pomocy, i to szybko'' upomniał się w myślach. Postanowił więc spytać, czy pomogą mu dyskretnie przedostać się do szpitalatak, żeby nikt go nie rozpoznał. |
|
|
Bolek |
Wysłany: Pon 11:34, 31 Gru 2012 Temat postu: |
|
- Oho, rozległe poparzenia. Byłeś pan w tym wypadku nieopodal? Słyszeliśmy eksplozję. - zaczął przyglądać się ranom Jedi - Nie mogę stwierdzić stopnia poparzeń, ale trzeba jednak przyjąć że będą drugiego stopnia. W takim wypadku raczej rzadko uświadczymy lekkich poparzeń jak po dotknięciu patelni. Myślę, że ten deszcz dość schłodził ranę. Poparzenia są jednak zbyt rozległe. Trzeba jechać do szpitala. Potrzebny jest tutaj porządny opatrunek z jałowej gazy i kremy przeciw poparzeniom. Najlepiej kąpiel w bakcie lub kolto. Rozumiesz, pan?
Twi'leka trochę zamroczyło. Zakręciło mu się głowie, ale zaraz dzięki Mocy powrócił do poprzedniego stanu. Samemu mogło mu się nie udać dojechać do szpitala. Potrzebował pomocy. Zbiornik z bactą mógł znaleźć jedynie w instalacji wojskowej, albo medycznej. Tych było na pewno dość w Coronecie. Miasto było największym w systemie. Przyda mu się też ktoś kto zna okolicę. |
|
|
Aranea |
Wysłany: Nie 14:11, 30 Gru 2012 Temat postu: |
|
Faraal pokazał swoje rany staruszkowi .
- Czego potrzeba do opatrzenia ran?- spytał- I skąd to wezmę? |
|
|
Bolek |
Wysłany: Nie 12:39, 30 Gru 2012 Temat postu: |
|
Po wejściu pod daszek i w pobliże ciepłej beczki, twi'lek poczuł błogie ciepło. Wszyscy trzej z bezdomnych byli poubierani w łachmany. Ubrania były dość ciepłe, odpowiadające jesiennym mrozom.
- Medycyna? Wiesz pan. Kiedyś służyłem w narodowej armii Corelliańskiej. Bez żadnego sprzętu jednak nie będę w stanie pomóc. A co panu dolega? - staruszek który wcześniej go zawołał najwidoczniej nie widział otarć i oparzeń pod prowizorycznymi opatrunkami. Poza tym krótkie pytanie Faraala nie mogło sugerować nikomu jak bardzo poobijał się Twi'lek. Mógł mieć wstrząs mózgu. Ciężko było mu mówić. |
|
|
Aranea |
Wysłany: Sob 1:18, 29 Gru 2012 Temat postu: |
|
Faraal podszedł do staruszków i spytał, czy przypadkiem któryś z nich nie zna się trochę na medycynie i czy by mu nie pomogli opatrzeć ran. |
|
|
Bolek |
Wysłany: Śro 12:31, 26 Gru 2012 Temat postu: |
|
Niestety drżące ręce od bolesnych otarć i oparzeń nie pomogły Faraalowi. Był zbyt wycieńczony i poobijany, by porządnie samemu się opatrzyć. Opatrunek nie pomógł na rany. Służył w tej chwili jedynie jako maskowanie. Podarte ubrania nadały mu teraz wizerunek bezdomnego, dzięki czemu zręcznie przemykał między patrolami policji.
Nagle usłyszał ochrypły głos.
- Hej! Hej, bracie! Chodź do nas. Ogrzejesz się!
Zawołanie nadeszło z jednej z wąskich alejek jakie mijał zmierzając do nabliższego przystanku na trasie kolejki, do której było już niedaleko. Po krótkim przyjrzeniu się corellianinowi, Twi'lek stwierdził że jest to jeden z wielu bezdomnych. Stał wraz z dwoma innymi wokół beczki pod balkonem, chroniąc się od lodowatego jesiennego deszczu. Nie wyczuwał w Mocy jakiegokolwiek zagrożenia od nich. Byli to poczciwi staruszkowie, którym nie udało się w życiu.
Faraal zmierzając w stronę kolejki przypomniał sobie wydarzenia kilku ostatnich dni, by zająć czymś swój umysł. Wszystko zaczęło się od zamachu nad Coruscant. Jak się okazało najpewniej był zaplanowany przez przedstawicieli Zakonu Mecrosy. Winą miał zostać obarczony Alsakan. Wtedy Jedi jeszcze nie wiedzieli, że Zakon jest uwikłany w cały Kryzys Alsakański. Padawani, przyjaciele Faraala i on sam wzięli udział w Próbach Jedi. W próbie ducha wiedział, że musi wrócić na Ryloth i zmierzyć się z własną kulturą i historią. Przywrócić pokój na swej rodzimej planecie. W trakcie prób zaatakowali ich zamaskowani zabójcy. Jak się później ukazało ku niezadowoleniu mistrza Scarufa, to Faraal był celem. Mecrosa zabiła wielu ludzi by się do niego dostać. Był jedynym ocalałym z eksplozji na orbicie. Jedynym który widział przedstawiciela Zakonu w nagraniu. Udało mu się jednak przeżyć. Odniósł poważne rany, a ślady po oparzeniach wciąż widniały na jego ciele, mimo kuracji w płynie Bacta na Toprawie. Po powrocie na Coruscant padawani musieli w ramach dalszych swych prób sprawdzić kim są tajemniczy zamachowcy. Ślady wskazywały na Mecorsę bądź Sithów. Coraz bardziej jednak Twi'lekowi wydawało się, że mają do czynienia z Zakonem. Mistrzowie Kassandra i Scaruf udali się na Korriban sprawdzić czy to Sithowie odpowiadają za ostatnie zamieszania. Podobno klany się mobilizowały, a dolina Lordów Sithów znów stała się celem wykopalisk. Padawani wraz z mistrzem Kenemem udali się na Corellię, by rozwiązać zagadkę niedawnych ataków terrorystycznych na Alsakanie, rzekomo wywołanych przez Corelliańskich bojowników przy pomocy corelliańskiej broni. Jak się okazało broń rzeczywiście została skradziona, a podejrzanymi byli trzej wysoko postawieni i bogaci generałowie narodowej armii corellii. Już podczas odwiedzin u pierwszego doszło do eksplozji willi należącej do generała. Reszta skoczyła na ratunek, jednak nikogo nie udało się uratować. Jak się okazało córka generała wciąż mogła żyć, a w środku znaleziono sejf i schron wypełniony planami i pieniędzmi. Wszystko wskazywało na to, że generał zamierzał to zniszczyć, gdy doszło do wypadku. Padawani zaczęli podejrzewać że artefakt Sithów którego szukano na Korribanie najpierw przez Vornskra a potem Scarufa i Kassandrę. Co gorsza kilku Jedi, w tym mistrz Nusiph zaczęli zastanawiać się czy Vornskr mógłprzejść na ciemną stronę w trakcie tygodni spędzonych na planecie sithów. Plany generała prowadziły do wysokiego pasma górskiego, rozległej pustyni i serca dżungli. Jedi najpierw zdecydowali się sprawdzić dżunglę, wcześniej jednak oszukując pluskwy Zasara dokąd najpierw się udadzą. Faraal musiał pozostać na statku z racji niemożliwości wylądowania statkiem. Po tym jak przestał wyczuwać w Mocy swych towarzyszy i Kenema postanowił udać się po pomoc do Zasara. Tam został przywitany przez CorSec, oskarżony o terroryzm i aresztowany. Po podróży furgonetką udało mu się uciec. TEraz musiał odnaleźć lekarza, by pomógł mu z ranami, oraz odzyskać statek by wyjaśnić sprawę terroryzmu. |
|
|
Aranea |
Wysłany: Śro 5:57, 26 Gru 2012 Temat postu: |
|
Faraal rozdarl szaty w najczystszych wg niego miejscach i opatrzyl najpowazniejsze rany. Udal sie w strone pociagu, rozgladajac sie i uwazajac na policje. |
|
|
Bolek |
Wysłany: Nie 17:02, 23 Gru 2012 Temat postu: |
|
Jedyne co przychodziło Faraalowi do głowy to szpital Coronetu imienia Sirdony Diatha, który mijali pierwszego dnia, gdy wszyscy zmierzali do hotelu do którego przygarnął ich senator Zasar.
Szpital był z pewnością obserwowany przez policję, jednak umiejętności Jedi mogły się przydać Twi'lekowi by uniknąć schwytania. By dotrzeć do szpitala wystarczyło udać się wzdłuż kolejki miejskiej, bądź też zwyczajnie wsiąść w jeden z pociągów i udać się nim na miejsce, licząc na dyskrecję dzięki podartym ubraniom i brudnej twarzy charakterystycznej dla wielu bezdomnych galaktyki.
Wcześniej jednak powinien coś zrobić z ranami i oparzeniami. Potrzebował przynajmniej minimalnej opieki, jaką sam mógł sobie zapewnić prowizorycznymi opatrunkami. W wielu domach zapewne też znajdowała się apteczka zawierająca maści przeciw poparzeniom czy bandaże i wodę utlenioną. |
|
|
Aranea |
Wysłany: Czw 17:48, 20 Gru 2012 Temat postu: |
|
Faraal przede wszystkim potrzebował opieki medycznej, ale tak, żeby służby publiczne o tym nie wiedziały. Spróbował więc przypomnieć sobie, czy zna jakiegoś medyka, kto mieszkałby niedaleko. |
|
|
Bolek |
Wysłany: Śro 19:57, 19 Gru 2012 Temat postu: |
|
Faraal cudem uniknął wzroku kierowcy i czmychnął z miejsca kraksy. Zaczął zmierzać na południe w strugach deszczu. Ulice były puste. Za jakieś dwie godziny miało wzejść słońce.
Twi'lek biegnąc, a właściwie szybko kulejąc na południe mijał wiele budynków. Niemal każdy miał schody pożarowe prowadzące przez każde piętro na szczyty wieżowców.
Za jego plecami śmignęła kolejka miasta Coronet, zapewne przewożąca pierwszych robotników do ich miejsc pracy.
Faraal musiał określić jakiego schronienia szuka. Wkrótce policja zda sobie sprawę z tego, że została oszukana i zacznie dalsze poszukwania. Czas nagli. |
|
|