Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Small Rebel
Dołączył: 14 Wrz 2011
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ziemia- Toruń
|
Wysłany: Nie 9:27, 02 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Jeśli nie będziecie mieli nic przeciwko, wezmę szatę Nomi Sunrider.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Plagueis
Zarząd Stowarzyszenia
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 967
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Nie 23:22, 02 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Ja zaś wezmę szatę Joleego Bindo- orzekł Sigurd - będzie zaszczytem nosić ją po tak znakomitym rycerzu Jedi.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Plagueis dnia Nie 23:22, 02 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Myles
Przyjaciel Klubu
Dołączył: 16 Lip 2012
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:29, 04 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Aldaron spojrzał na pakunek jednego z gwardzistów.
-Dace Diath? Słyszałem o nim. - powiedział, mając na myśli poprzedniego właściciela szat. - Dobrze byłoby pilotować tak jak on. - Wziął pakunek i odwrócił się w stronę pani kanclerz - Dziękuję. Te ubrania będą nam wielką pomocą, w służbie pokoju.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bolek
Członek Stowarzyszenia
Dołączył: 10 Mar 2008
Posty: 2216
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:35, 04 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Ostatni z Jedi przyjął swój prezent i pani kanclerz wróciła do wcześniejszego tematu.
- Jest jeszcze jedna sprawa. Zakon Mecrosy zawsze był przeciwnikiem rodu Pelagia. Zamach na Senat mógł być skierowany przeciwko mnie. Miejska policja przeprowadziła dochodzenie. Wahadłowiec kierował się w stronę gabinetu Wielkiego Kanclerza Republiki. W stronę MOJEGO gabinetu. - Pani kanclerz zaczęła kręcić się po pomieszczeniu. Jej zdenerwowanie wypełniało zmysły Jedi. Starała się opanować, gładząc się po dłoniach, jednak nic nie pomgało. - Moja śmierć zawiesiła by na czas nieokreślony wszelkie rozmowy w senacie. Zarówno te dotyczące gospodarki, menu w bufecie, czy też kryzysu Alsakańskiego. Już teraz sytuacja jest dość napięta. Zabójstwo kanclerza byłaby grubą przesadą. Zniszczyłaby wszystko. Corellia i Alsakan wraz z sojusznikami z pewnością wywołały by wojnę bez nikogo trzymającego ich na uwięzi. - kobieta usiadła i wygładziła bogatą suknię. - Zwiększyłam ochronę, staram się nie wychodzić na zewnątrz. Kilku ukrytych Jedi cały czas pilnuje moich kroków. Boję się, jednak nie mogę dać po sobie tego poznać. - spojrzała po twarzach rozmówców - Staram się rozwiązać sytuację Alsakanu pokojowo. Nie jest to łatwe i możliwe że niewykonalne. Sytuacja wymyka się spod kontroli. Jeżeli udowodnicie że za zamach na Alsakanie odpowiada kto inny niż Corellianie możecie ją naprostować. Nie macie jednak wiele czasu. Czas nagli.
W tym momencie drzwi do sali otworzyły się, wpuszczając do pomieszczenia snop światła. Do sali medytacyjnej wszedł Wielki Mistrz Jedi, ubrany w białe szaty. Wyglądał na zadowolonego. Jedi dawno nie widzieli go w tak dobrym humorze. Ukłonił się przed jej ekscelencją, która wstała z fotela, by również się przywitać.
- Proszę o wybaczenie Pani Kanclerz, zebranie Rady musiało się trochę przedłużyć. Zaszły dodatkowe okoliczności. Czy mogę...? - zapytał spoglądając na padawanów.
- Wprowadziłam twych Jedi w sytuację, Nusiphie.
- Świetnie - odpowiedział mistrz i stanął po prawicy pani Kanclerz, patrząc na padawanów.
- Mam dobrą i złą wiadomość. Może zaczniemy od tej złej? Widzę, że dostaliście już prezenty. Są niezwykle ważne dla historii naszego Zakonu. Rada zgodziła się wspomóc was w misji i przekazała wam te wyjątkowe artefakty. Niestety po skończonej misji będziecie musieli je oddać do archiwów. Wydawało nam się, że wasza misja jest dość ważna, by przekazać wam dodatkowe pomoce. - uśmiechnął się i kontynuował. - Nie jest to ta dobra informacja o której mówiłem, ale chyba równie ważna. Dogadaliśmy się z corelliańskim senatorem Zasarem. Przyjmie was pomimo swojej znanej niechęci do naszego Zakonu. Port w Coronecie został już opłacony. Zasar przekaże wam co wie o zamachu. Kenem będzie z nami w ciągłym kontakcie. Zasarowi równie jak nam zależy na odnalezieniu sprawców.
Wielki Mistrz usmiechnął się jeszcze szerzej i poprawił szaty.
- Na specjalnym posiedzeniu Rady zgodziliśmy się, że należy wam przyznać że zdaliście część z Prób. Zaakceptowaliśmy więc część z waszych dotychczasowych wydarzeń z przeszłości jako odzew Mocy. - Mistrz Jedi od teraz zbliżał się do każdego z padawanów, których nazwiska wypowiadał.
- Sigurd, z pewnością zdałeś próbę bólu. Najpierw niemal ginąć od ognia snajpera, by potem stracić nogę w płonącym hotelu. Aldaron, tobie udało się pokonać zamachowca. Sam stanąłeś do walki z członkiem grupy, która prawie wybiła wszystkich twoich przyjaciół. Próba Odwagi. Meruk, tobie udało się przezwyciężyć twój strach do ognia zarówno w świecie rzeczywistym, jak i w wizji. Rada uznała, że twoje niepowodzenie w wizji nie może być uznane za niezdanie Próby. Moc ci coś ukazała i musisz pamiętać o tej wizji, gdy przyjdzie czas rozwiązania. Pamiętaj, że nie można wszystkiego interpretować dosłownie. Zdałeś w ten sposób Próby Odwagi, Lustra i Bólu. Faraal, który najbardziej oberwał w trakcie pożaru również zasługuje na to, by zaliczyć mu Próbę Ciała. Masa przeszczepów mówi sama za siebie.
Sigurd zdałeś Próbę Umiejętności, Ciała, Ducha i Wglądu. Twoja wizja była z pewnością jedną z trudniejszych. Pozostaje jeszcze Odwagi i będziesz mógł być pasowanym na Rycerza.
Aldaron ty zdałeś Próby Umiejętności, Odwagi i Ducha. Nie możemy zaliczyć ci próby wglądu, gdyż twoja wizja była wyraźnie związana z przyszłością. Była to linearna wizja, na którą nie miałeś wielkiego wpływu.
Meruk, ty Umiejętności, Ciała, Odwagi, Ducha i Wglądu. Gratuluję. Jeszcze tylko ulepszysz swój miecz świetlny, lub zbudujesz nowy, a będziesz mógł stanąć przed Radą i przyjąć tytuł Rycerza.
Faraal, ty zdałeś próby Umiejętności, Ciała, Ducha i Wglądu. Musisz się wykazać Odwagą, by zdać Próby.
Wydaje się, że po powrocie z Corelli każdy z was powinien otrzymać swój tytuł. Wiecie czym musicie się jeszcze wykazać.
- Gratuluję - odezwała się pani Kanclerz - Republice potrzebni są Jedi. Byli jej częścią od samego początku.
(jeżeli macie jeszcze coś do powiedzenia, chcecie o coś zapytać to dajcie znać, jak nie to podziękujcie i na statek.)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Myles
Przyjaciel Klubu
Dołączył: 16 Lip 2012
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:46, 05 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
-Pani Kanclerz, zrobimy co w naszej mocy, by utrzymać pokój w Galaktyce. - powiedział Aldaron i zwrócił się do mistrzów - Dziękuję za uznanie iż zdałem te trzy próby. - ukłonił się, powoli wycofując się w stronę drzwi, mając nadzieję, że pozostali padawani podążą za nim.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Small Rebel
Dołączył: 14 Wrz 2011
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ziemia- Toruń
|
Wysłany: Pon 8:50, 10 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Ja również dziękuję, powiedział Faraal, dołączając do wycofującego się Aldarona.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Plagueis
Zarząd Stowarzyszenia
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 967
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Pon 22:52, 10 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Sigurd podszedł do mistrza i spytał: Możemy ufać temu senatorowi?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bolek
Członek Stowarzyszenia
Dołączył: 10 Mar 2008
Posty: 2216
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:55, 17 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Minęło już kilka godzin odkąd Faraal opuścił swych towarzyszy i kursował nad lasem i zardzewiałym okrętem. Dżungla była tak gęsta, że nawet gdyby kryła się tam cała armia, nigdy by się tego nie domyślił.
Twi'lek zaczynał się martwić. Jedi utrzymywali ciszę w eterze, jednak ryzyko jej przełamania mogło ich zdradzić. Nie wiadomo co znajdowało się w zardzewiałym pancerniku. Młody padawan utrzymywał kurs na tyle odległy, by mieć wrak w zasięgu czujników i wzroku, ale na tyle daleko by potencjalnym obserwatorom trudno było go zauważyć. Jedyny moment w którym ryzykował było zrzucenie swych towarzyszy, jednak zrobił to chyba wystarczająco daleko od zrujnowanego okrętu.
====================
Jedi znaleźli się w sterylnie czystym więzieniu, a każda z cel była zamknięta energetyczną ścianą. Ojciec i syn widzieli siebie z naprzeciwka, a po drugiej stronie rodzeństwo.
Każda z cel była wyposażona w twarde łóżko, mały zlew i toaletę, oraz worek który mieli założony na głowy więźniowie. Każdy z nich krótko się rozglądał. Ciszę przerwał senator Horn.
- Nie wiedziałem, że mają tu normalne cele. Te doły w których nas trzymano musiały pełnić funkcję bardziej psychologiczną. Czasami wynoszono niektórych więźniów. Może to tutaj ich przenoszono? Macie jakiś plan? - Senator zaczął drapać się po niestrzyżonej od miesięcy brodzie, czekając na odpowiedź.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Small Rebel
Dołączył: 14 Wrz 2011
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ziemia- Toruń
|
Wysłany: Śro 15:05, 26 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Jedi postanowił skontaktować się z senatorem Zasarem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bolek
Członek Stowarzyszenia
Dołączył: 10 Mar 2008
Posty: 2216
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:16, 26 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Komunikator przez chwilę milczał. Po chwili jednak odezwał się głos sekretarki senatora. Faraal szybko wyjaśnił kim jest i został przełączony do gabinetu Zasara.
- Młody Jedi. Jak wam idzie? Znaleźliście coś godnego uwagi? - senator jak zwykle brzmiał niezwykle serdecznie.
Za iluminatorem powoli zaczynał zapadać zmierzch. Rzeka ciągnąca się przez cały las odbijała zachodzące promienie słońca.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Small Rebel
Dołączył: 14 Wrz 2011
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ziemia- Toruń
|
Wysłany: Czw 13:26, 27 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Senatorze, moi przyjaciele kilka godzin temu opuścili statek, hcąc zbadać tamten pancernik (tak to się nazywa?) i od tego czasu nie mam z nimi kontaktu. Co byś mi radził?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bolek
Członek Stowarzyszenia
Dołączył: 10 Mar 2008
Posty: 2216
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:02, 27 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
- Dżungle Corelli to niebezpieczne lasy. Nie skreślałbym ich, jednak nie można być pewnym. - senator zastanawiał się chwilę po czym rzekł - Najlepiej będzie jeżeli wrócisz do Coronetu. Nie zajmie ci to długo. W tym czasie powinni sobie poradzić o ile żyją. W mieście wyposażymy ładownie twojego statku w sprzęt do wyrębu lasu i kilku funkcjonariuszy CorSecu, którzy wspomogą poszukiwania.
Nagle mały droid Sigurda zaświergotał alarmowo. Faraal spojrzał przez kabinę pilota i zauważył daleko na horyzoncie, poza zasięgiem radarów słup dymu unoszący się ku niebu. Jedi był za daleko by stwierdzić, czy jest to ognisko, czy też jakiś zestrzelony statek. Senator Zasar wciąż pozostawał w kontakcie przez komunikator.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
RYBA
Członek Stowarzyszenia
Dołączył: 22 Paź 2010
Posty: 1049
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Czw 18:52, 27 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Meruk spróbował wyczuć za pomocą mocy niewyraźną obecność, którą czuli kiedy jeszcze przetrzymywano ich w dziurach w ziemi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bolek
Członek Stowarzyszenia
Dołączył: 10 Mar 2008
Posty: 2216
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:26, 27 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
Meruk ledwie wyczuwał niewyraźne skupisko mocy. Osoba ta wyraźnie się ukrywała. Jedi nie mógł stwierdzić więcej niż wcześniej. Jedynie zmieniło się to, że obiekt wydawał się w ruchu. Na pewno znajdował się wciąż w obrębie podziemnej fabryki, co również rozwiewało jakiekolwiek obawy że Jed zostali gdzieś przeniesieni.
Minęło kilka minut, gdy nagle wszyscy wyczuli zbliżąjącą się obecność. Drzwi do więzienia się rozstąpiły, a do środka weszła kobieta. Podobnie jak wcześniejsi napastnicy miała na sobie czarny kostium, stworzony z myślą o cichym poruszaniu się i charakterystyczne nakrycie głowy, spod którego wystawały jedynie oczy. Oczy, zimne i opanowane jak u gracza w Sabacca.
Po chwili za nią weszły dwie inne osoby.
Jak Jedi się domyślali, pierwsza z nich była Corellianinem. Łysy, ubrany w drogi garnitur, z wyraźnie odznaczaną się kaburą pod marynarką, która zwykle miała zamiar ukryć broń. Był w średnim wieku, a żaden z członków drużyny nigdy wcześniej go nie spotkał. Wyglądał na wysoko postawioną osobę. Przywodził na myśl szefa półświadka. Z gustem, jednak niebezpieczny.
- Nie wiem po co trzymamy ich przy życiu. Mamy Horna. Jedi sprawią nam tylko problemy. Nie na to się pisałem. A ciebie nie powinno tu być. - wszystko wskazywało na to, że łysy jegomość już przed wejściem do sali dyskutował na temat więźniów. Ostatnie zdanie skierowane było do drugiej osoby, z którą tu wszedł.
- Ucisz się w końcu. Nic nie zrobią. Są zamknięci, a nasz prezent niweluje ich moce. - odpowiedziała mu druga kobieta, która weszła do sali.
Bogato ubrana, była odzwierciedleniem prawdziwej szlachetności. Czuć było, że ma w sobie kroplę krwi królewskiej. Patrzyła na wszystkich z góry, a pomimo tego, że Jedi dawali jej przynajmniej sześćdziesiąt lat, poruszała się szybko i zgrabnie. Meruk odnosił dziwne wrażenie, że kiedyś już spotkał tą osobę, jednak nie mógł sprecyzować gdzie i kiedy.
Aldaron szybko ocenił, że w walce wręcz żadnego z nich nie udało by się pokonać. Pierwsza kobieta, była wytrenowaną zabójczynią podobnie jak inni podobnie jej ubrani. Mężczyzna wyraźnie potrafił o siebie zadbać i był wysportowany. Starsza kobieta aż błyskała z oczu inteligencją i przebiegłością pomimo tego, że z nią najłatwiej byłoby wygrać bezpośrednie starcie.
- Nie ryzykowałabym ujawnieniem waszych twarzy osobom, które mają szansę uciec z tego labiryntu. Jedi są przydatnymi więźniami. Nasz sojusznik nie kwapi się do udzielania informacji, a minie trochę czasu nim tu wróci. Powinniśmy dowiedzieć się jak najwięcej o ich Zakonie i sprawdzić ich ograniczenia.
- Chcesz powiedzieć, że trzeba będzie z nich wycisnąć informacje? Zostaw to moim ludziom. - łysy mięśniak zbliżył głowę do energetycznej ściany i uśmiechnął się z chorą przyjemnością do Aldarona.
- Lavek, NASZYM ludziom - podkreśliła dumna kobieta.
- Tak, oczywiście - odpowiedział mężczyzna w garniturze i oparł rękę przy ścianie oddzielającej jedną celę od drugiej. Odwrócił się do kobiet, pokazując plecy Aldaronowi - Od kogo zacząć? Ten Corellianin to syn Horna. Chyba będzie dobrym wyborem.
- Nie, może się jeszcze przydać - stwierdziła zabójczyni - Może stać się niezłą kartą przetargową, gdyby nasz pan senator nie chciał współpracować. Musimy mieć go w dobrym stanie. Jak już poradzimy sobie z tymi herosami, wróci do dziury, do innych więźniów.
- Czego wy ode mnie chcecie? Trzymacie mnie tutaj już dość długo! Nawet nie zadajecie żadnych pytań! Zróbcie ze mną to samo co z tamtą dziewczyną i skończmy to! - zawołał były senator. Zaczynał panikować. Wyraźnie obecność dawno niewidzianego syna, wpłynęła na jego chęć opuszczenia więzienia.
- Póki galaktyka wierzy, że to ty jesteś odpowiedzialny za cały ten kryzys pozostaniesz tutaj. Kiedy przyjdzie pora, będzie nam potrzebne świeże ciało. A jeszcze lepiej będzie wyglądać z kilkoma renegatami Jedi. W ten sposób Republika popadnie w jeszcze większy chaos! Oddamy im zdrajcę, który wywołał wojnę i ujawnimy, że terroryści konspirowali z Jedi!- zawołała zabójczyni.
Starsza kobieta podeszła szybkim krokiem do zamaskowanej i uderzyła ją w policzek, z grymasem na twarzy. Uderzenie z pewnością byłoby mocniejsze, gdyby nie tkanina okrywająca głowę zabójczyni.
- Może od razu prześlij im całe nasze plany? Nie jesteśmy bezpieczni. Lavek nie odnalazł ciała trzeciego Jedi, a czwarty wciąż kursuje nam nad głowami. Zajmij się tymi Jedi i spotkajmy się w centrum dowodzenia. Chcę wiedzieć czy mogą być przydatni. Jeśli nie, zgładzić ich z wyjątkiem młodego Horna.
Zabójczyni trzymała się za policzek, wyraźnie zszokowana tym co zaszło. Lavek i dumna kobieta opuścili pomieszczenie, bez dalszych słów, zostawiając zamaskowaną kobietę samą. Popatrzyła po celach, aż sie zatrzymała przed twarzą Sigurda.
- Ty! Pójdziesz ze mną! - wyciągnęła blaster z kabury na biodrze i wyłaczyła osłonę energetyczną. Była wyraźnie wściekła. Jedi byli skołowani kto w towarzystwie tak naprawdę był liderem. Wyglądało na to, że obydwie kobiety są równe stopniami, a mężyczyzna zidentyfikowany jako Lavek był z tej samej organizacji co dumna kobieta. Pomimo tego, że zbeształa towarzyszkę za ujawianie informacji, sama dała Aldaronowi promyk nadziei. Kenem mógł żyć. Lavek, który najwyraźniej był potężnie zbudowanym mężczyzną, który kazał im rzucić broń w dżungli, nie odnalazł ciała mistrza. Mimo wszystko byli jednak świadkami jego postrzelenia, a w mocy nie można było go wyczuć. Może to on skradał się po farbyce, planując ratunek?
*jeżeli chcecie coś sprawdzić w czasie rozmowy mocą, percepcją itd to napiszcie. Nie możecie jedynie jej przerwać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Plagueis
Zarząd Stowarzyszenia
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 967
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Czw 20:47, 27 Wrz 2012 Temat postu: |
|
|
- Dobrze, idę. Spokojnie, nie ma powodu do nerwów- odpowiedział Sigurd próbując jednocześnie użyć perswazji mocy, aby trochę uspokoić kobietę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|